Flota Zygmunta Augusta; Komisja Morska
Początki organizacji królewskiej floty wojennej sięgają 1561 roku i wojen inflanckich o władzę nad pozostałościami państwa Zakonu Kawalerów Mieczowych toczonych przez Zygmunta Augusta ze Szwecją i Rosją. Król podjął zamiar zwalczania kontrolowanej przez Iwana Groźnego od 1558 r. żeglugi narewskiej. Flota oparta została o zaciąg kaperski – król nie posiadał własnych okrętów, lecz wydawał tzw. „listy kaperskie”, uprawniające właścicieli uzbrojonych jednostek do zwalczania żeglugi nieprzyjaciela w imię króla w zamian za łupy. Dowódcą królewskich kaprów został gdańszczanin Matthias Scharping. Był to w zasadzie najtańszy sposób na prowadzenie działań wojennych na morzu, lecz w żadnym wypadku nie można uznać floty kaperskiej za stałą flotę królewskich okrętów wojennych. W 1567 roku pod banderą króla polskiego, sprzymierzonego z Danią i Lubeką przeciwko Szwecji żeglowało już około 30 okrętów kaperskich. Ich działania ograniczały się jednak głównie do napadania na szwedzkie jednostki wychodzące z Gdańska. W 1565 r. król mianował dwóch komisarzy – Krzysztofa Konarskiego i Georga Klefelda – mających w jego imieniu wystawiać listy kaperskie i kontrolować poczynania kaprów, których działalność nieraz godziła w interesy Gdańska. To bogate i cieszące się wieloma przywilejami, częściowo niezależne polskie „okno na świat” utrzymywało handel ze wszystkimi stronami wojny, a jako baza królewskich okrętów kaperskich ściągnęło na siebie represje i naciski ze strony szwedzko – rosyjskiej. Pod naciskiem gdańskich władz w 1567 r. kaprzy zostali w końcu przeniesieni do Pucka, a samo miasto uzyskało prawo do sądzenia kaprów za przestępstwa popełnione na należącym do miasta akwenie.
Wiosną 1568 roku król Zygmunt August powołał Komisję Morską, pierwszy w historii polski „urząd morski”. Powołanie urzędu podlegającego ściśle pod króla uderzało w interesy Gdańska, na co miasto zareagowało szykanami wymierzonymi w królewskich kaprów. Na gdańskim Długim Targu Rada Miejska straciła 11 kaprów królewskich oskarżonych o rabunek i oczekujących sądu królewskiego, a działa Latarni (Twierdzy Wisłoujście) ostrzelały okręty kaperskie. Stało się to powodem ostrego konfliktu między miastem a królem; powołano komisję mającą przeprowadzić śledztwo, a gdańscy posłowie na Sejm Lubelski zostali uwięzieni. Komisja Karnkowskiego i Sejm wymusiły na mieście przyjęcie statutów głoszących królewską jurysdykcję nad żeglugą i suwerenność Rzeczpospolitej na morzach i w portach. Jednocześnie król zdecydował o budowie własnej floty wojennej. Sprowadziwszy z Wenecji dwóch mistrzów szkutniczych zlecił im budowę pierwszego okrętu w Elblągu, mieście z gorszym dostępem do morza, lecz zdecydowanie bardziej lojalnym niż Gdańsk. Kadłub galeonu „Smok” został zwodowany w 1571 r., lecz śmierć króla i rozwiązanie Komisji Morskiej przerwały pracę nad budową floty królewskiej. Wciąż istniejąca flota kaperska po śmierci władcy była wspólnie zwalczana przez Danię i Gdańsk.
W 1577 r. toczący wojnę ze zbuntowanym Gdańskiem Stefan Batory rozkazał Elblągowi wystawić dziesięć okrętów wojennych. Przygotowane w końcu sześć jednostek (wynajętych lub zarekwirowanych od kupców holenderskich) nie zostały jednak nigdy wykorzystane w boju; po tym jak Batory zrezygnował z oblężenia Gdańska, gdańsko- duńska flota wdarła się na Zalew Wiślany, spaliła stojącą na redzie Elbląga królewską flotę i splądrowała samo miasto. Po zakończeniu wojny z Gdańskiem i przywróceniu miasta do łask Batory zajął się wojnami z Rosją i nie podjął tematyki morskiej.
Flota Zygmunta III Wazy
Przygotowując swą wyprawę do Szwecji przeciwko zbuntowanemu stryjowi w 1597 r. Zygmunt III zwerbował 5-tysięczną armię złożoną z chorągwi królewskich i oddziałów najemnych; aby przewieźć ją przez Bałtyk w Gdańsku i innych portach Prus Królewskich zebrano flotę 85 statków, w większości jednostek transportowych, zarekwirowanych lub wynajętych od kupców. W skład tej floty wchodziło także 6 okrętów wojennych dowodzonych przez wiernemu królowi szwedzkiego admirała Stena Axelssona Banera. Armada ta została jednak w dużej części przejęta przez Szwedów, którzy zablokowali ją na redzie Stegeborga. Po klęsce Zygmunt powrócił do kraju z zaledwie 24 statkami. W 1599 r. król podjął ostatnią próbę wyprawy do Szwecji, jednak jego eskadra 8 okrętów dowodzonych przez Nilssona Gyllenstierna nie zdołała zająć wiernego Karolowi Elfsborga i musiała schronić się w Lubece.
Podczas działań wojennych w Inflantach brak własnych stałych morskich sił zbrojnych uniemożliwiał polskim wojskom prowadzenie operacji desantowych, otrzymywanie zaopatrzenia drogą morską i nękanie szwedzkiej żeglugi. Szwecja zaangażowała natomiast w ten konflikt dużą część swej floty, która wspierała siły lądowe. Do nielicznych działań lądowo-morskich Polacy używali zaimprowizowanych eskadr niewielkich jednostek rzecznych, statków handlowych lub jednostek zdobytych na Szwedach. Jedną ze znaczniejszych tego typu operacji był atak na port w Salis w 1609 r. Eskadra polska, złożona ze zdobytych w zajętej wcześniej przez wojska lądowe Parnawie szwedzkich statków i okrętów oraz niewielkich łodzi z zaskoczenia i pod osłoną nocy zaatakowała port, w którym schroniło się kilka szwedzkich okrętów. Użycie branderów wywołało popłoch wśród Szwedów i zmusiło ich do ucieczki, co przyczyniło się do powstrzymania szwedzkiej ofensywy skierowanej na Rygę.
W trakcie wojen inflanckich za obronę wybrzeża pruskiego przed ewentualnym szwedzkim atakiem odpowiadał starosta pucki Jan Wejher. Zorganizował flotę kaperską, a w Pucku i Gdańsku powstało kilka niewielkich okrętów wojennych. Siły Wejhera nękały szwedzką żeglugę, natomiast eskadry szwedzkie kilkukrotnie zagarniały idące do Gdańska duże konwoje. W październiku 1606 roku doszło do bitwy morskiej przy mierzei helskiej: 12 okrętów polskich Wejhera wspieranych siłami lądowymi ogniem dział i muszkietów odparło atak 19 okrętów szwedzkich, chcących wedrzeć się na Zatokę Gdańską. W tym czasie Gdańsk, zaniepokojony rosnącą potęgą Szwecji sprzyjał królowi polskiemu, którego kaprzy mogli korzystać z portu gdańskiego jako bazy. Flota Wejhera składała się jednak najprawdopodobniej z jednostek niewielkich; nie wiadomo też, jakie były ich późniejsze losy. Dość powiedzieć, że w 1621 r. proces budowy floty królewskiej rozpoczęto od początku.
W tym roku, po zagarnięciu przez Szwedów Rygi, tradycyjnie niechętna sprawom morskim szlachta polska (uważała żeglugę za zajęcie mieszczańskie, a flotę wojenną postrzegała jako królewskie narzędzie do wprowadzenia absolutyzmu) musiała w końcu dostrzec palącą potrzebę budowy floty wojennej z prawdziwego zdarzenia. Za miejsce budowy okrętów wybrano Gdańsk, a odpowiedzialny za cały program miał być Szkot Jacob Murray. W 1622 roku zwodowano w Gdańsku pierwszy okręt – niewielką pinkę „Złoty Lew” („Gelbe Löw” – w dalszej części tekstu podawane będą spolszczone nazwy okrętów, jednak trzeba pamiętać że językiem, w jakim rozmawiano, nazywano okręty i pisano oficjalne pisma we flocie królewskiej był język niemiecki) o ładowności 60 łasztów (łaszt jest miarą stosowaną historycznie dla towarów sypkich; odpowiada około 2 tonom) i uzbrojoną w 10 dział. Pinki to jednostki małych rozmiarów, najpewniej głównie handlowe; w historiografii dość powszechnie utożsamia się je z pinasami, lecz niektórzy specjaliści wskazują na błędność tego założenia. Zainteresowanych tą skomplikowaną kwestią zachęcam do zapoznania się z opinią Krzysztofa Gerlacha. W 1623 roku zwodowano aż trzy okręty, w tym największy galeon „Król Dawid” („König David”, 200 łasztów, 31 dział, w tym duża ilość dział niewielkich i relingowych) oraz galeon „Wodnik” („Meerman”, 100 łasztów, 17 dział) i pinkę „Panna Wodna” („Meerweib”, 80 łasztów, 12 dział). Prace te zaniepokoiły Gustawa Adolfa. W czerwcu 1623 r. doszło do szwedzkiej demonstracji siły na Zatoce Gdańskiej, mającej na celu zastraszenie władz Gdańska i zmuszenie ich do zachowania neutralności: 21 szwedzkich okrętów wojennych pod dowództwem króla wpłynęło na gdańską redę. Udało się to w pełni: Rada Miasta Gdańska odmówiła królowi prawa do budowy w mieście swych okrętów i poboru rekruta, na wskutek czego budowa floty musiała zostać przeniesiona do Pucka, co spowolniło prace. Następne okręty zwodowano tam dopiero w 1625 roku; jednym z nich miała być pinka „Arka Noego” („Arca Noe”, 90 łasztów, 16 dział). Mimo przeniesienia budowy do Pucka, okręty wyposażane były w bazie polskiej floty: twierdzy Latarnia w Gdańsku (Twierdza Wisłoujście). Zaniepokojony spowolnieniem prac Zygmunt III nakazał stanom pruskim zwiększenie obronności wybrzeża; książę Prus Książęcych Jerzy Wilhelm Hohenzollern odpowiedział na to wezwanie wystawieniem czterech okrętów, które miały strzec wód przybrzeżnych Piławy. Po zajęciu tego portu przez Szwedów w lipcu 1626 roku okręty te zostały wcielone do szwedzkiej floty.
Po wcześniej wspomnianej bitwie pod Gniewem Zygmunt III Waza udał się do Gdańska (5-13 listopada 1626), gdzie 9 listopada 1626 roku powołał Królewską Komisję Okrętową, odpowiedzialną za zarządzanie flotą oraz prowadzenie działań wojennych na morzu. Na czele tego kolegialnego gremium stanął Gabriel Posse, Szwed, zaufany szambelan króla. Podczas swego pobytu w Gdańsku król osobiście doglądał spraw floty. Operacyjnie Komisja podlegała pod dowodzącego armią w Prusach od jesieni 1626 roku hetmana polnego koronnego Stanisława Koniecpolskiego. W skład Komisji wchodzili dworzanie królewscy (Gabriel Posse, Wolfgang von Oelsnitz i sekretarz królewski Albrecht Giese) oraz gdańszczanie: rajca Hermann van der Beke, ławnik Heinrich Kemmerer i przedstawiciele Trzeciego Ordynku, reprezentującego rzemieślników: Christian Stroband, Daniel Rüdiger oraz Johann Wendt. W latach 1626-27 flota królewska powiększyła się o kolejne dwie jednostki: galeony „Rycerz Święty Jerzy” („Sankt George” 200 łasztów, 31 dział) i „Latający Jeleń” („Fliegenden Hirsch”, 150 łasztów, 20 dział), zakupiony od szypra z Kopenhagi. Po zdjęciu szwedzkiej blokady w połowie listopada okręty polskie mogły w końcu przystąpić do działań zaczepnych i nękania wrogiej żeglugi. Udało im się zatopić 5 szwedzkich galer, które miały utrzymywać komunikację między Piławą a Puckiem. 26 listopada natomiast polskie okręty wyszły na pełne morze i przechwyciły 5 statków handlowych (trzy holenderskie i dwa rostockie) wiozących zaopatrzenie (śledzie, sól, przyprawy, kożuchy, buty i skarpety) dla szwedzkiej armii w Pilawie. Trzy z tych jednostek zostało wcielonych do polskiej floty: były to fluity „Czarny Kruk” ( „Schwarze Rabe”, 130 łasztów, 16 dział), „Biały Lew” („Weisse Low”, 100 łasztów, 8 dział) oraz „Feurblase”, w historiografii znany jako fluita „Płomień” (120 łasztów, 18 dział). Marian Huflejt postuluje jednak, iż była to płytko zanurzona jednostka zbudowana z drewna świerkowego, tzw. „fyrblas”.
Nie tylko Oliwa
Na przełomie marca i kwietnia 1627 roku 6 polskich okrętów wspierało ogniem artyleryjskim oddziały hetmana Koniecpolskiego szturmujące Puck, którego licząca 900 żołnierzy szwedzka załoga skapitulowała 2 kwietnia. W maju doszło do starć okrętów polskich z szwedzkimi na morzu. 17 maja idąca na zachód polska eskadra dowodzona przez kapitana Murraya („Król Dawid”, „Wodnik”, „Arka Noego” oraz pomocnicza szkuta) natknęła się na szwedzki konwój z wojskiem na wysokości Łeby. Dysponujący przewagą liczebną Szwedzi ruszyli do ataku, jednak polskie okręty skutecznie unikały bliskiego starcia. Następnego dnia polska eskadra natknęły się na kolejny zespół szwedzkich okrętów, stanowiący eskortę dużego konwoju. Polskie jednostki znalazły się w bardzo trudnym położeniu, jednak udało im się uniknąć zniszczenia. Doznawszy niewielkich uszkodzeń polskie okręty musiały na kilka dni zawinąć do Kołobrzegu. Podczas powrotu do bazy po naprawach polska eskadra musiała ponownie stawić czoła Szwedom, których flota w sile 16 okrętów od 22 maja wznowiła blokadę Gdańska, drastycznie zmniejszając ruch w porcie i narażając kupców na wysokie straty. Korzystając ze sprzyjającego wiatru 25 maja kapitanowi Murrey’owi udało się przełamać blokadę. Z dużą prędkością minął szwedzkie okręty stojące pod Helem i dopiero jednostki nieprzyjaciela blokujące sam Gdańsk podjęły walkę próbując wziąć polskie okręty abordażem. Wszystkim trzem królewskim okrętom udało się jednak bezpiecznie dotrzeć do Twierdzy Wisłoujście.
autor: Paweł Litwinienko